W dniu 13 czerwca 1942 r., w godzinach popołudniowych, uciekło trzech więźniów z KL Auschwitz: student Marian Mykała (nr 1363), urzędnik Zygmunt Piotrowski (nr 15303) i ślusarz Franciszek Sykosz (nr 15402). Obezwładnili oni i zabili na terenie Klucznikowic (obecnie dzielnica Oświęcimia), pilnującego ich esesmana, kiedy pracowali w zagajniku poza obozem nad rzeką Sołą, w pewnym oddaleniu od swojego komanda. Mieli tam za zadanie wyciąć style do łopat.
Nagle zaatakowany i zabity przez nich esesman był Kommandoführerem komanda, które liczyło 30 więźniów. Po stwierdzeniu ucieczki i znalezieniu ciała zabitego, pozostałym 27 więźniom polecono położyć się na ziemi i w bestialski sposób ich pobito, a następnie zostali oni odwiezieni do obozu i umieszczeni w bunkrach bloku nr 11 na okres dwóch tygodni. W tym czasie obozowe gestapo intensywnie ich przesłuchiwało. "Wiem - relacjonuje były więzień Stanisław Plota (nr 15303) - że nie wszyscy przetrzymali, bo choćby z celi nr 13, gdzie znajdowało się nas siedmiu, żywych wyszło tylko dwóch".
W telegramie powiadamiającym o ich ucieczce, skierowanych do różnych placówek hitlerowskich, komendant obozu Rudolf Hőss podał, że obezwładnili oni strażnika, zabrali mu broń, a następnie zabili go i zbiegli. Ucieczka udała się im, bo w zachowanych dokumentach obozowych nie ma żadnej informacji o ich ujęciu.
Po jej stwierdzeniu gestapo natychmiast aresztowało kilku robotników, zatrudnionych w firmie Deutsche Erd - und Steinwerke, pracujących w pobliżu przy bagrze, czyli urządzeniu wydobywającym żwir z dna Soły. Hitlerowcy przypuszczali bowiem, że ucieczka ta nastąpiła w porozumieniu z pracownikami cywilnymi, zatrudnionymi w tej żwirowni. Wśród zatrzymanych byli także maszyniści, obsługujący kolejkę wąskotorową, służącą do przewożenia żwiru (ta bocznica kolejowa została później rozebrana). Aresztowanych osadzono w KL Auschwitz. Byli to pochodzący z Oświęcimia lub okolicy: Jan Bibrzycki (nr 47772), Józef Pędziwiatr (nr 47773) i Jan Sajdak (nr 47774), których przywieziono do KL Auschwitz transportem zbiorowym 17 lipca 1942 r. Ponadto jako zakładnicy zostali aresztowani: Franciszek Kowalczyk (rybak) z Brzeszcz i Józef Szczerbowski (maszynista lokomotywy) z Oświęcimia.
W związku z tą ucieczką władze niemieckie postanowiły początkowo aresztować kilkanaście osób spośród inteligencji w Oświęcimiu jako zakładników, których zamierzano rozstrzelać. Wśród aresztowanych latem 1942 r. i osadzonych w areszcie gestapo w Oświęcimiu byli m.in. dwaj księża: ks. prałat Jan Skarbek i ks. Władysław de Grohs, a także oświęcimianin Andrzej Giebułtowski, z zawodu pracownik umysłowy, który relacjonował po wojnie: "Pamiętam, że do celi, w której siedziałem przyszedł Kasza, znany wszystkim mieszkańcom Oświęcimia konfident policji. Kasza wchodząc do celi zdziwił się bardzo, kiedy spostrzegł moją postać. W rozmowie, jaka się nawiązała między mną a nim wyjaśnił, że będzie robił wszystko, aby spowodować zwolnienie mnie z więzienia. Zaznaczył przy tym, że jeżeli jego starania nie odniosą skutku (...), nie jest pewny mojego losu".
Dzięki ingerencji u władz niemieckich w Oświęcimiu wspomnianego konfidenta Kaszy nastąpiła zmiana decyzji odnośnie pierwotnie wyznaczonych zakładników, których zastąpiono osobami mało wykształconymi i już uprzednio karanymi za drobne przewinienia wobec okupanta. Byli to: Jan Adamczyk, Franciszek Kapała, Franciszek Mydlarz, Karol Pochludka, Franciszek Podbielski, Andrzej Porządnicki, Albin Siwek, Józef Szałaśny, Antoni Szklarczyk i Franciszek Wójcik.
Wkrótce aresztowano w rodzinnym domu w Opatówku koło Kalisza również rodziców (Kazimierę i Konstantego Piotrowskich) oraz siostrę (Janinę Piotrowską) zbiegłego Zygmunta Piotrowskiego, przywieziono ich do obozu i powieszono po wieczornym apelu przed kuchnią obozową 17 sierpnia 1942 r. Sam Zygmunt Piotrowski przeżył, ukrywając się w różnych rejonach okupowanej Polski aż do wyzwolenia. Symboliczny grób jego rodziców i siostry znajduje się na cmentarzu miejskim w Kaliszu.
Aresztowany został także ojczym i siostra drugiego zbiega Mariana Mykały. Byli to: Franciszek Mykała i Leokadia Mykała, których rozstrzelano pod Ścianą Straceń na dziedzińcu bloku nr 11 w dniu 17 sierpnia 1942 r., chociaż istnieje również przypuszczenie, że nie zostali rozstrzelani, lecz powieszeni także - jak rodzice i siostra Zygmunta Piotrowskiego - po apelu wieczornym przed kuchnią obozową.
Ponadto w Katowicach aresztowano żonę Franciszka Sykosza, którą umieszczono w KL Auschwitz. Gertrudę Sykosz zginęła w obozie 12 lutego 1943 r. Losy jej męża, Franciszka Sykosza, są do dzisiaj nieznane.
W dniu 17 sierpnia 1942 r. rozstrzelano również pod Ścianą Straceń w KL Auschwitz piętnaście osób, pochodzących z Oświęcimia i okolicy, którymi byli wymienieni już robotnicy i maszyniści, pracujący przy transporcie i wydobyciu żwiru z dna Soły, a także zakładnicy spośród przypadkowo wybranych mieszkańców Oświęcimia, których wcześniej wyznaczono na egzekucję. Rodziny straconych zostały wezwane do siedziby gestapo w Oświęcimiu, która mieściła się w budynku plebanii i powiadomione ustnie przez mówiącego po polsku policjanta niemieckiego o nazwisku Garalla, że ich bliskich rozstrzelano w odwet za zabicie esesmana.
Trzeci z uciekinierów, Marian Mykała, urodził się 14 lutego 1920 r. w Proszowicach. Później rodzina Mykałów przeniosła się z Proszowic do Jęzora koło Sosnowca. Marian studiował w Krakowie, gdzie w pierwszej połowie 1940 r. został aresztowany przez gestapo i umieszczony w więzieniu Montelupich, skąd w transporcie liczącym 65 więźniów, 18 lipca tegoż roku, został przywieziony do KL Auschwitz. Ucieczka z obozu, w której uczestniczył prawie dwa lata później wraz z dwoma innymi więźniami Polakami, miała nie tylko dramatyczny przebieg, lecz również tragiczne następstwa. Uciekinierzy przedostali się do okupowanego Krakowa, a następnie podobno do Zakopanego, gdzie Marian Mykała miał pracować konspiracyjnie jako kurier tatrzański. Jego dalsze losy są do dzisiaj również nieznane.
Adam Cyra